W 7 serii gier LOJS Czarni Rokitki pokonali outsiderów z Lubina 5:1. O klasie przeciwników świadczył fakt,że mecz na bramce rozpoczynał obrońca, a po dwudziestu minutach po rozpoczęciu spotkania na boisku pojawił się nominalny bramkarz.Goście do meczu przystąpili bez Przemka Migały, którego pokonała choroba, Michała Pachury, który został powołany do drużyny seniorów oraz Kamila Liśkiewicza, mimo to, trener Rokitek był spokojny o wynik, ponieważ po dłuższej przerwie do gry powrócił Wroniak.
Czarni od początku meczu chcieli ułożyć sobie przeciwnika. to oni prowadzili grę i utrzymywali się przy piłce, lecz niewiele z tego przychodziło.Ewidentnie brakowało z przodu kogoś, kto przytrzymał by piłkę i po przepychał by się z obrońcami gospodarzy. Większość akcji skierowane były na Sieronia, któremu jako jedynemu cokolwiek wychodziło. Dwójkowe, trójkowe akcje w bocznych sektorach boiska, które jak do tej pory były znakiem rozpoznawalnym Czarnych, w pierwszej części spotkania po prostu się nie kleiły. Dużo niecelnych podań, głupie straty doprowadziły do tego, że zawodnicy Górnika uwierzyli w swoje umiejętności i zaczęli wcielać w życie zadania, jakie nakreślił im trener przed meczem. Gra na stały fragment, diagonalne podania na szeroko ustawionych napastników o dziwo przynosiły skutki. Z 30 metra pomocnik Lubina posyła miękkie podanie nad głowami obrońców, niestety Dydyk minął się z piłką, a napastnik gospodarzy przeprowadził piłkę przez linie bramkową.
Stracona bramka nie wpłynęła na jakość gry Czarnych, a Górnik stworzył sobie kolejna sytuację poprzez prostopadłe podanie, ale w ostatniej chwili sytuacje uratował Krysiak.
Niecelne strzały z dystansu tylko dołowały Czarnych i po 45 minutach goście schodzą z boiska w kiepskich humorach.
W przerwie Wroniak zmienia Kozaka, i po kilku minutach gry wykorzystuje prostopadłe podanie od Bekacza, tym samym zdobywając swojego drugiego gola w sezonie.
Przyjezdni z Rokitek poczuli, że rywale wyraźnie opadli z sił i nie biegają już tak dużo jak w pierwszej połowie i zabrali się do konstruowania akcji ofensywnych.
Kolejny już odbiór w środku pola, prostopadłe podanie do Sieronia, ten przekłada sobie piłkę na lewą nogę i sprytnie zagrywa do Wroniaka, który gasi futbolówkę na udzie i z powietrza strzela "z kolana" obok interweniującego bramkarza.
Trochę to potrwało, zanim Czarni podwyższyli wynik spotkania, ale to nie oznacza, że w tym czasie nie kreowali sobie sytuacji bramkowych. Wreszcie, po indywidualnej akcji kompletuje hattricka, w konsekwencji Piotrek bardzo zirytował gospodarzy.
Chwilę po bramce, nastąpił najważniejszy moment spotkania. Otóż, po brutalnym faulu na Jańcu, sędzia pokazując zaledwie żółtą kartkę, daje gospodarzą zielone światło na polowanie na nogi zawodników Rokitek.
Kilka absurdalnie niebezpiecznych,następujących po sobie fauli, kończą się żółtą kartką lub słownym upomnieniem. W końcu, zawodnik Górnika, który świetnie się bawił, zapomniał że ma na swoim koncie żółtą kartkę i wyleciał z boiska.
W międzyczasie Czarni zdobyli dwie bramki po dośrodkowaniach z obu skrzydeł do wbiegających w pole karne napastników.
Jednak najlepsze gospodarze zostawili na koniec. Bramkarz Lubina, znudzony wyciąganiem piłki z siatki, postanowił przyłączyć się do kolegów z pola. Wybiegł z bramki do Podziewskiego, który znajdował się z piłką na lewej flance. Ogranie golkipera nie sprawiło Patrykowi żadnych trudności, lecz w ostatniej chwili bramkarz zdążył wydać Chilliemu siarczystego kopniaka w łydkę. Ku zdziwieniu zawodników Górnika i niektórych "postronnych" widzów sędzia wyciągnął czerwony kartonik. Po wykonaniu stałego fragmentu sędzia postanowił zakończyć to nietypowe widowisko.
W następnej kolejce czekają nas wielkie derby gminy Chojnów, ponieważ Czarni podejmą się wyzwania pokonania Chojnowianki Chojnów na ich terenie.
Serdecznie zapraszamy na to spotkanie!