Sobota, godzina 12:00. Wszyscy zawodnicy zbierają się w szatni, na odprawę.Z niewiadomych przyczyn na meczu nie pojawiają się Ćwieczkowski oraz Kilkus a z opoźnieniem na mecz dociera Mokrogulski. Po bardzo mądrych słowach od naszego trenera Janusza Cygana, który uświadamiał nam, że w lidze juniorów starszych będziemy teoretycznie grać z rocznikiem starszym od siebie. Po małej rozgrzewce oraz ,,sesji zdjęciowej'' pełni zmobilizowani wychodzimy na boisko, by pokonać wyzwanie jakim jest Kuźnia Jawor.
Pierwsza połowa zaczyna się od naszego bardzo wysokiego pressingu. I jak się poźniej okażę, przyniosło to pozytywny skutek. Strzelanie rozpoczyna Pachura, wykańczając sytuacje sam na sam. Na 2-0 podwyższa Bernat, który po małym zamieszaniu w środku pola mija obrońce i strzela bramkęrównież w sytuacji sam na sam. Poźniej wkradło się w nasze szeregi małe rozluźnienie co wykorzystała Kuźnia strzelając bramkę kontaktową. Jednak to by było na tyle, jeśli chodzi o grę Kuźni. Na boisko od tego momentu istnieli już tylko Czarni. Chwilę po straconej bramce na prawej stronie pojawia się Sieroń wykłada piłkę do Kozubskiego a ten jak przystało na środkowego pomocnika, ze spokojem, po profesorsku umieszcza piłkę w siatce. I jak to na środkowego pomocnika przystało, za moment Dawid popisuję się prostopadłym podaniem, a Bernat umieszcza piłkę w siatce. Zanim Kuźnia się otrząsnęła na prawej stronie pojawia się ponownie Sieroń, zagrywa bardzo dobrą prostopadłą piłkę do Bernata, który ścina z piłką w środek pola karnego i po długim rogu zdobywa bramkę. 5-1 do pierwszej połowy i powiedzmy sobie szczerze, że jest to najmniejszy wymiar kary, ponieważ mieliśmy jeszcze bardzo wiele dogodnych sytuacji.
Druga połowa ponownie zaczyna się jak pierwsza. Tylko z małymi zmianami. Za Jańca wchodzi Paulina Ferenc, a za Sieronia - Eryk Kozak. W drugiej połowie szczególnie aktywna była prawa strona boiska. I tak po można powiedzieć identycznych akcjach, 4asyst z prawej strony boiska notuje Bernat, a za strzelanie bramek byli odpowiedzialni Pachura (5) oraz Bekacz. Kolejne trzy bramki były zasługą Bernata, który w sytuacjach sam na sam nie pomylił się, a asysty notowali Ferenc, Bekacz oraz Kozak. Pod sam koniec meczu bardzo dobry strzał oddał Ratajczyk, ale pomylił się baaaardzo, ale to bardzo minimalnie.