ZADANIE WYKONANE
Tak naprawdę o tym meczu można napisać z dwóch perspektyw. Z jednej strony wynik 7:2 to dobre i okazałe zwycięstwo, ba w zeszłym sezonie z tym samym zespołem zremisowaliśmy 3:3. Z drugiej strony był to festiwal nieskuteczności i niefrasobliwości ekipy Bad Boys Team, bo równie dobrze mogło być nawet z 12:2.
Pierwsza połowa w wykonaniu BBT to gra pomysłowa, prowadząca do sytuacji bramkowych, jednak bezowocna. Bez względu na to czy był to Patryk Witkowski - który miał w sumie najwięcej okazji - czy Mateusz Nowicki, czy Piotr Rozwadowski albo Wojtek Nowicki. Nawet Kamil Witkowski z nudów w bramce próbował coś strzelić. Jednak wszystko kończyło się na nieźle dysponowanym bramkarzy Sokoła albo na fatalnym kiksie i braku bramki.
W tych okolicznościach przy jednej z kolejnych akcji i zamieszaniu w polu karnym rywali. Mateusz Nowicki mocno zagrał piłkę wzdłuż bramki, a zawodnik Sokoła dostawił niefortunnie nogę i wpakował piłkę do własnej siatki.
1:0 dla BBT do przerwy.
Ekipa Sokoła próbowała się odgryzać BBT, jednak stać ich było tylko na akcję zakończoną strzałem w słupek.
Druga połowa to brak zmian w obrazie gry. Śmiem twierdzić, iż BBT jeszcze mocniej naciskało i wychodziło pressingiem. I to się opłaciło dwa ciosy jeden po drugim zadał Mateusz Nowicki, który wykorzystał błędy w rozegraniu Sokoła i zrobiło się 3:0 dla BBT!
Później przełamał się w końcu Patryk Witkowski, który zdobył dwie bramki w odstępie krótkiego czasu i podniósł prowadzenie Bad Boysów do 5:0.
W końcu rozluźnienie kompletne w szykach obronnych BBT wykorzystał Sokół i strzelił gola, po jakimś czasie dorzucił drugiego i zrobiło się 5:2 dla BBT.
Trzeba przyznać, że Bad Boys dalej robili swoje. Najpierw przepiękną asystą popisał się kapitan zespołu Łukasz Wawrzyniak, a jego podanie na bramkę zamienił Patryk Witkowski zdobywając hat - trick. 6:2 dla BBT.
Kapitanowi pozazdrościł bramkarz i posłał jeszcze cudowniejsze podanie do Patryka Witkowskiego, który tym razem efektowniej z powietrza skierował piłkę do siatki ustalając wynik spotkania na 7:2 dla BBT.
Co można powiedzieć w podsumowaniu. W tym meczu już wszyscy gracze w czerwonych koszulkach byli myślami w grupie mistrzowskiej, co było widać na boisku. Brakowało czasem koncentracji i skuteczności. Teraz zaczyna się prawdziwy wyścig i prawdziwe wyzwania! Czas na walkę w grupie mistrzowskiej i kto wie. Może BBT okaże się czarnym koniem rozgrywek!