Jakże inne emocje towarzyszą pisaniu relacji z meczów przegranych...
Wczoraj na głowy naszych małych Asów i nasze, najwierniejszych fanów najlepszej drużyny rocznika 2007 na świecie, spadł kubeł zimnej wody. :) Napisałbym, że wylano na nas zimną wodę z kubła ale po tym co się wczoraj wydarzyło nie będzie przesadą jeśli napiszę, że poza wodą z kubła na nasze głowy spadł również sam kubeł. :)
Mecz z Górnikiem miał być wyzwaniem i nikt nie oczekiwał, że powtórzy się sytuacja sprzed tygodnia gdzie różnica między naszymi Asami a drużyną rywala była ażnadto widoczna. Jednak nikt się chyba nie spodziewał, że mecz z Górnikiem przyniesie pierwszą porażkę.
Zaczęło się bardzo obiecująco, od pierwszego gwizdka sędziego nasi mali piłkarze rzucili się do ataku a składne akcje udawało kończyć się celnymi strzałami, z którymi niestety bramkarz rywala zdołał sobie poradzić. I nagle, zupełnie niespodziewanie pierwszy strzał przeciwników zakończył się utratą bramki. I od tej chwili nastąpił najczarniejszy kwadrans w krótkiej ligowej historii naszej drużyny. Siedem strzałów rywala, siedem celnych i siedem razy piłka w naszej bramce. Spuszczone głowy chłopców, niedowierzanie i nerwy Rodziców i Trenera... bolało.
W przerwie Trener porozmawiał z chłopcami i drużyna wróciła do swojej, w miarę normalnej, gry. Druga tercja zakończyła się wynikiem 3:2 dla naszych Asów a trzecia remisem 2:2. Niestety strat poniesionych w ciągu pierwszych 20 minut nie udało się odrobić. Pierwsza porażka stała sięfaktem.
Trudno po takim meczu napisać coś optymistycznego.
Cieszyć może udany debiut Oskara Zawadzkiego, okraszony dwoma bramkami Oskara.
Cieszyć może trzeci kolejny mecz gdy bramki strzelają Kacper, Maks i Michał.
Cieszyć może, że drużyna po nieudanym początku potrafiła wrócić do gry.
Ale to wszystko radość przez łzy. Pozostaje podnieść głowę i zwycięstwami w kolejnych meczach odbudować wewnętrzną pewność, że nie ma zuchów nad naszych chłopców. :)