Trener Politański: Najlepsza motywacja? Rywalizacja!

Trener Damian Politanski odpowiedział na pytania po przegranym meczu z Podlasiem Sokołów Podlaski w 2. kolejce Decathlon V Ligi.

Kibice nie lubią „oklepanych” piłkarskich frazesów, ale ciężko nie stwierdzić, że pierwsza bramka ustawiła mecz. Wydaje się, że faworyzowane Podlasie było w waszym zasięgu. Co zawiodło?

Faktycznie. Przygotowując się do pierwszego spotkania w lidze wiedzieliśmy, że czeka nas ciężkie zadanie. Drużyna z Sokołowa nie ukrywa, że chciałaby jak najszybciej awansować do nowej czwartej ligi. O dodatkowy ból głowy przyprawiły nas absencje nie tylko kapitana Roberta Rokickiego, ale też kilku naszych podstawowych zawodników, bez których musieliśmy sobie radzić tego dnia. Boisko szybko zweryfikowało nasze obawy i okazało się, że mimo porażki nasi młodzi i nowi zawodnicy, którzy dostali tego dnia szansę, stanęli na wysokości zadania i zagrali solidne zawody. Na boisku nie było widać przewagi przeciwnika, a z gry to my stworzyliśmy sobie lepsze sytuacje, których niestety nie udało się przekuć na bramki. Stracony gol z karnego oczywiście utrudnił nam zadanie, jednak nie podciął nam skrzydeł, wręcz przeciwnie – zarówno po pierwszej jak i drugiej straconej bramce dążyliśmy do strzelenia gola a przeciwnik opóźniał grę czekając na końcowy gwizdek co było dla nas sygnałem, że czują przed nami respekt. Koniec końców wygrało doświadczenie drużyny z Sokołowa a my nie zdobyliśmy bramki więc punkty w Sokołowie pozostały w pełni zasłużenie. Ten mecz to już historia, interesuje nas wyłącznie to co przed nami.

Rundę wiosenną poprzedniego sezonu Józefovia również zaczęła od porażki – w ostatnich minutach z Bugiem Wyszków. Od tamtej pory jednak Pański zespół notował kapitalną serię i ostatecznie awansował do piątej ligi. Jak zmotywować zespół po falstarcie?

W tym momencie moi zawodnicy nie potrzebują żadnej dodatkowej motywacji. Najlepszym impulsem dla nich jest rywalizacja o miejsce w składzie. Udało nam się dokonać kilku ciekawych transferów i mamy szeroką kadrę co powoduje, że o każdą pozycję walczy minimum dwóch chłopaków na równym poziomie piłkarskim. To był pierwszy mecz sezonu w wyższej lidze i mimo bardzo okrojonej kadry tego dnia wiedzieliśmy, że nie mamy nic do stracenia i nie pojechaliśmy się tam wyłącznie bronić. Oczywiście łatwiej budować atmosferę opartą o zwycięstwa, jednak jestem spokojny o sferę mentalną w mojej szatni. Kończą się nareszcie urlopy, do zdrowia wracają też nasi kontuzjowani zawodnicy i jestem przekonany, że zwycięstwa są tylko kwestią czasu. Przypomnę tylko, że w poprzednim sezonie byliśmy czarnym koniem ligi i niewielu wcześniej stawiało na nasz awans. Do nowej ligi podchodzimy z dużą pokorą i zamierzamy się skupiać na każdym kolejnym meczu bez narzucania zbędnej presji. Mimo, że w większości spotkań nie będziemy faworytem to naszym celem jest granie w każdym meczu o zwycięstwo. Na pewno nikogo się nie boimy i wiemy na co nas stać. Jestem przekonany, że sprawimy kilka niespodzianek.

Wiemy, że los drugiej drużyny seniorów Józefovii jeszcze do niedawna stał pod znakiem zapytania. Ostatecznie w roli trenera został obsadzony Marcin Makulec. Jak wygląda współpraca między trenerami i jakie są założenia dotyczące rezerw w naszym klubie?

To prawda, „Dwójka” od pewnego czasu nie funkcjonowała tak jak powinna i nie spełniała swojej roli w Klubie. Nie chcąc wycofywać drużyny z rozgrywek postawiliśmy sobie z zarządem pytanie co dalej. Jedynym z pomysłów było przesuniecie grupy młodzieżowej do rozgrywek A klasy, z kilku przyczyn ostatecznie z niego zrezygnowaliśmy. W mojej opinii „rezerwy” powinny być zapleczem pierwszego zespołu i dawać możliwość ogrywania się młodym zawodnikom aspirującym do gry w jedynce, a także służyć zawodnikom, którzy nie zmieścili się w osiemnastce meczowej, zagrali krócej bo weszli z ławki lub po prostu wracają po kontuzji. Stworzyliśmy szeroką kadrę pierwszego zespołu i zależało nam aby wystartować w rozgrywkach na obu seniorskich szczeblach. Rywalizacja na treningach to jedno, ale swoją dyspozycję udowodnić trzeba przede wszystkim w meczu, bez względu na szczebel na którym w danym tygodniu wystąpi zawodnik. Żeby to było możliwe potrzebny był Trener z pasją i charyzmą skrojoną na taką funkcję, ale przy tym przede wszystkim zaufany człowiek. Jestem przekonany, że „Magi” to najlepszy wybór w tej sytuacji. Wciąż jest zawodnikiem pierwszego zespołu w którym cieszy się dużym szacunkiem i sympatią, koledzy z szatni z pewnością chętnie dla niego zagrają! Do tego Marcin jest człowiekiem stąd i bez problemu udało mu się przekonać kilku kumpli z piłkarską przeszłością do powrotu na boisko. Efekt był widoczny już w pierwszym meczu gdzie pod nieobecność kilku zawodników ciężar spoczął na wspomnianych wyżej chłopakach. Pokazali, że grania w piłkę się nie zapomina, dołożyli do tego kawał charakteru i wygrali na trudnym terenie w Łaskarzewie. Wisienką na torcie była zwycięska bramka w ostatniej sekundzie meczu a strzelił ją… „Magi”!

foto: Marcin Suliga
WSPIERAJĄ NAS:
SPONSORZY
PARTNER TECHNICZNY
PARTNER SPORTOWY
PARTNERZY