Orowiecki: Rósł apetyt na hattrick

Autor dwóch trafień Michał Orowiecki odpowiedział na pytania po wygranym meczu z Podlasiem Sokołów Podlaski w 17. kolejce Decathlon V Ligi.

Mecz z Podlasiem miał wiele faz. Kluczowymi momentami było twoje wyrównujące trafienie i bramka na 3:2, która padła chwilę później. Jak oceniasz przebieg meczu?

Byliśmy bardzo zmotywowani, by udanie rozpocząć rundę. Weszliśmy dobrze w mecz i rzeczywiście pierwsze dziesięć minut należało do nas, po potwierdziliśmy bramką. Po strzelonej bramce dostaliśmy ostrzeżenie, ale Daniel [Baczewski] dobrze zachował się między słupkami. I potem oddaliśmy Podlasiu inicjatywę, a rywal wykorzystał to skrzętnie wykorzystał. Trochę "zwariowaliśmy" – udzieliły się nam negatywne emocje, byliśmy źli na sędziego i przeciwnika, zamiast skupić się na grze. Na szczęście po stałym fragmencie udało się wyciągnąć wynik na 2:2, a chwilę później trafić na 3:2. Od tego momentu mecz znajdował się pod naszą kontrolą, a druga połowa - to była nasza kompletna dominacja. Wprawdzie straciliśmy po przerwie jedną bramkę, ale nie wiem czy rywal zasłużył na tego karnego. Gdy schodziłem z boiska dowiedziałem się od kolegów, że to ja faulowałem, a wcale tego nie czułem. Mocno zapisałem się w protokole – dwie bramki, kartka i ten karny…

No właśnie. To były twoje pierwsze trafienia z gry po powrocie do zdrowia po kontuzji. Opiszesz te bramki ze swojej perspektywy?

Przy pierwszej akcji bramkowej stałem bliżej dalszego słupka, a gdy zobaczyłem że zawodnicy połapali krycie to przesunąłem się. Widziałem, że Tobiasz [Filochowski] uderzył tak, że piłka zrobiła kozioł. Przeczułem, że bramkarz może wypluć piłkę i po prostu dołożyłem nogę. A druga bramka? Co tu dużo ukrywać – to było ćwiczone. Trener dokładnie rozpisał nam stałe fragmenty gry, a ja z Łukaszem [Uthke-Nowakiem] przy poprzednim rożnym dołożyliśmy modyfikację i zawodnicy Podlasia byli pewni że zrobimy akcję krzyżową. Oszukaliśmy i a mi pozostało tylko wpakować piłkę do siatki. Przed meczem „Kiero” mówił mi że jeśli strzelę gola mam obowiązkowo podbiec do niego. Byłem mu to winny. Z kolei przy drugim trafieniu podbiegłem do trenera. Ta bramka to zasługa sztabu, który przygotował nam stałe fragmenty. Fajnie jest zbić piątkę!

W kwietniu minie rok, gdy wróciłeś na boisko. Grywałeś na stoperze, w środku pola, a teraz wróciłeś na pozycję, na której grywałeś przed urazem. Czy taki był plan, by wraz z większą liczbą minut w lidze przesuwać się na swoją nominalną prawą obronę?

O to należałoby zapytać trenera. Ja bardzo się cieszę z powrotu na prawą obronę. Tutaj czuję się najlepiej. Minął rok od powrotu na boisko i był to dla mnie burzliwy okres. Chciałem grać jak najwięcej, byłem pełen sportowej złości, że zaliczam tak mało minut, ale wiedziałem, że nie prezentuję swojej formy z dnia, w którym odniosłem uraz. Wtedy czułem, ze złapałem formę i z meczu na mecz nakręcałem się. Teraz może to nie jest ta forma co w tamtym okresie. Czuję, że organizm inaczej funkcjonuje, ale w końcu mam 32 lata. Cieszę się, że strzeliłem dwie bramki z gry, choć rósł apetyt na hattrick.

WSPIERAJĄ NAS:

MECENASOWIE SPORTU
SPONSORZY
PARTNER TECHNICZNY
PARTNER SPORTOWY
PARTNERZY