Macioszek: Z Ciechańskim bez "chamówy"
Michał Macioszek odpowiedział na pytania zremisowanym 1:1 meczu z KTS Weszło w 13. kolejce Football Masters Ligi Okręgowej.
Po emocjonującym meczu zremisowaliście z liderem KTS Weszło. Czy to podział punktów to satysfakcjonujący wynik, czy jednak jest niedosyt?
Od dłuższego czasu nastawialiśmy się na to spotkanie i bardzo dobrze się do niego przygotowaliśmy. Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że tylko zwycięstwo pozwoli zbliżyć się do lidera i utrzymać się na drugim miejscu. Chcieliśmy wygrać, do końca w to wierzyliśmy, ale się nie udało. Szanujemy ten punkt - lepszy remis niż przegrana. Ten mecz jest historią i teraz skupiamy się na wyłącznie na najbliższych meczach z PKS Radość i Świtem II.
W pierwszej połowie oba zespoły się badały, z kolei więcej się działo w drugiej połowie. Niemałe oburzenie wywołała czerwona kartka dla Macieja Blechmana. Jak oceniasz tę sytuację ze swojej perspektywy?
Bramka dla KTS Weszło otworzyła grę. Szybko staraliśmy się wyrównać, a zdobycie gola, tylko nas pobudziło. Trener przekazał wskazówki, by wyjść wyżej i tak było do momentu gdy Maciek otrzymał drugą żółta, a w konsekwencji czerwoną kartkę. To nam przycięło nam skrzydła. Każdy doskonale widział, że sędzia się pomylił, bo przecież, wcześniej był ewidentny faul na Maćku. To nas mocno osłabiło, a ja wciąż musiałem utrzymywać jako „plaster” Ciechańskiego.
No właśnie, przez cały mecz nie ustępowałeś „Ciechanowi” na krok. Zdołał urwać się tobie tylko raz, ale gdy to zrobił, wykorzystał okazję.
Tak, jestem zły, że raz mi się urwał. Nie ma co ukrywać, że jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale tak naprawdę nie miałem z nim dużego problemu. W przeszłości grywałem już z „plastrem” w innych klubach i było mi dużo ciężej. Trochę pokopał, trochę poodpychał, ale nie było „chamówy”. To była twarda, męska gra, ale bez brutalności i nieczystych zagrań.
WSPIERAJĄ NAS: