Mecz potoczył się możliwie najgorszym scenariuszem, w którym strata pierwszej bramki nastąpiła już w pierwszej minucie meczu. Druga minuta przyniosła kolejny cios w postaci drugiej bramki. Pierwsze 15 minut meczu to "festiwal strzelecki" zawodników drużyny UKP, w których to padały kolejne bramki po kontrach wyprowadzanych przez przeciwników.
Zmiana obrazu gry nastąpiła w kolejnych minutach po powrocie do podstawowego ustawienia drużyny. Obraz gry uległ wtedy diametralnej zmianie - tak diametralnej że zawodnicy UKP zamknięci zostali na swojej połowie, a ich sporadyczne wyjścia były szybko kasowane przez świetnie grających obrońców MKP Spartakus. W tej części gry mieliśmy wiele okazji na strzelenie bramek, z których wykorzystaliśmy tylko 2. Duża w tym zasługa bramkarza drużyny UKP i braku szczęścia po stronie zawodników MKP Spartakus.
Druga połowa była już wyrównana z niewielką przewagą drużyny UKP, której w tym dniu zdecydowanie sprzyjało szczęście, tak jak to miało miejsce przy bramce, przy której piłka przypadkowo odbita wpadła do naszej bramki.
Z niecierpliwością czekamy na rewanż, na udany rewanż.
Pozostaje jeszcze zanotować, że trener w przerwie meczu złożył samokrytykę, biorąc zasadnie winę pierwszych pięciu bramek na swoje sumienie.