W I rundzie Pucharu Polski Antares Zalasewo podejmował grający w klasie okręgowej zespół Złotych Złotkowo. Po zaciętym, toczonym w wysokim tempie widowisku górą byli ostatecznie goście, ale gospodarzom z pewnością należą się olbrzymie brawa za styl i postawę w tym spotkaniu.
Mecz rozpoczął się nietypowo o godzinie 20:01, a pierwszy gwizdek był sygnałem do ataku dla zalasewian. Od początku ruszyli do zdecydowanego pressingu, z którym nie mogli sobie poradzić Złoci - Antares przejmował piłkę dzięki agresywnemu doskokowi jeszcze na połowie rywala. Co prawda żadna klarowna sytuacja nie została wykreowana, ale dwukrotnie niecelnie uderzał piłkę głową Mężyński po dośrodkowaniach z bocznych sektorów boiska. Przewaga Antaresu nie podlegała dyskusji, gospodarze grali naprawdę z polotem, a najlepszą sytuację wykreował Bączyk - przyjął piłkę na 25 metrze i nie mając wsparcia, spróbował zaskoczyć bramkarza rywali technicznym uderzeniem pod poprzeczkę, które z najwyższym trudem na rzut rożny sparował goalkeeper. Niestety, po właściwie pierwszej sytuacji gości, Pyrzyński musiał wyjmować piłkę z siatki - fatalnie przy stałym fragmencie gry zachowała się defensywa zalasewian, a kapitan gospodarzy celnie uderzył głową z linii 5 metra - 0:1. Nie podłamało to jednak Antaresu, który konsekwentnie realizował swój plan na to spotkanie i w końcu dopiął swego - szybka akcja skrzydłem, dobra piłka od Kasperka do Nazarevicha, ten świetnie wypatrzył wbiegającego w drugie tempo Bączyka, który mierzonym strzałem z pierwszej piłki pokonał bramkarza rywali. 1:1 i to zalasewianie dalej atakowali, chociaż tempo meczu trochę spadło. Jeszcze jedną dobrą sytuację miał Bączyk po podaniu od Adamskiego, tym razem uderzając zaledwie w boczną siatkę. Wynik do przerwy się nie zmienił, chociaż to Antares był bliżej udokumentowania swojej przewagi.
Po zmianie stron odważniej ruszyli Złoci, ale to bordowi mieli kolejną szansę - po rzucie rożnym Mężyński uderzał piłkę głową, ta trafiła na długi słupek do Bączyka, który błyskawicznie złożył się do woleja, jednakże fantastyczna interwencja bramkarza złotkowian uchroniła ich od straty bramki, a dobitka Kramera była już niecelna. Jako, że pojawiły się pierwsze oznaki zmęczenia, trenerzy obu zespołów zaczęli przeprowadzać pierwsze zmiany, widowisko się wyrównało, ale żadna ze stron nie potrafiła przeważyć szali zwycięstwa na swoją stronę. W 57 minucie Złoci byli w natarciu, przerzut na skrzydło trafił do pomocnika gości, który wyszedł na czystą pozycję i pokonał na raty dobrze interweniującego Pyrzyńskiego. Na naganę w tym momencie zasłużyła defensywa Antaresu - linia spalonego została złamana, na dodatek zamiast grać do końca, niektórzy gracze zajęli się sygnalizowaniem spalonego. Jednakże ta bramka obudziła gospodarzy, którzy ruszyli odrabiać straty - próbował Przybył, próbował Nazarevich, niewiele pomylił się z wolnego Bączyk. Bardzo blisko było też w sytuacji, w której szybką kontrę rozprowadził Kramer, wypuścił Przybyła, a ten poszukał Bączyka, który nie zdążył zamknąć akcji wślizgiem na długim słupku. Co się nie udało wcześniej, udało się w 78 minucie, Antares walczył dzielnie i otrzymał zasłużoną nagrodę. Kolejną dobrą akcję skrzydłem wyprowadził Nazarevych, odegrał do Przybyła, który uderzył piłkę w kierunku bramki - niecelnie, ale nabiegający Bączyk zdążył domknąć akcje kolanem wyrównując stan meczu. Chociaż sił było coraz mniej, wydawało się, że Antares wytrwa napór Złotych, który rozpoczął się w ostatnich 10 minutach i ta rywalizacja będzie musiała się rozstrzygnąć w serii jedenastek. Niestety, fatalny błąd w ustawieniu poskutkował szybką akcją lewą flanką zalasewian, wyłożeniem piłki przed pole karne i zniszczeniem nadziei na awans do kolejnej rundy - 2:3. Co prawda sędzia doliczył jeszcze kilka minut do czasu gry, jednakże złotkowianie nie dali sobie wyrwać zwycięstwa, wygrywając po wyrównanym spotkaniu.
Przegrywamy kolejny mecz, tym razem pucharowy, ale jak tu nie doceniać postawy zespołu? Agresywny doskok, podwajanie, szybka i kombinacyjna gra piłką. Niemal wszyscy zawodnicy zagrali naprawdę dobre spotkanie, Antares postawił się faworyzowanym rywalom i długimi momentami zdecydowanie przeważał. Szkoda, że nie zakończyło się to awansem, ale brawa dla całej ekipy, z taką grą wyniki przyjdą szybko - najlepiej już w sobotnim meczu z Sokołem Mieścisko, na który już teraz serdecznie zapraszamy!