Po serii pięciu z rzędu zwycięstw przedecka maszyna stanęła. Utrata punktów w kolejnym meczu jest bolesna, zwłaszcza ze względu na wyniki pozostałych spotkań. Teraz o miejsce premiowane awansem będzie już naprawdę bardzo trudno.
Po niespodziewanym remisie z Mirkiem Adamów drużyna Baszty pojechała na trudny teren do Barłóg. Każde spotkanie z tamtejszą Spartą jest zacięte i bardzo wyrównane. Tym razem było podobnie.
Początek spotkania to próby przeprowadzenia ataków długimi podaniami, częste przerwy w grze i wszechobecny chaos. Szybciej z tego bałaganu wyszła Baszta, próbując akcji oskrzydlających zarówno prawą jak i lewą stroną. Pierwsza groźna sytuacja to 18. minuta gry. Adam Niewiarowski dostaje piłkę na wolne pole, rusza na bramkę ale jego strzał zostaje obroniony przez Kurdka. W odpowiedzi Buczkowski rusza prawą stroną, dośrodkowuje na głowę napastnika Sparty, który w tylko w sobie znany sposób pudłuje. Kolejne minuty gry to przejęcie inicjatywy przez drużynę z Przedcza. Kapitalnym uderzeniem z rzutu wolnego popisuje się Patryk Barański, piłka trafia w poprzeczkę i spada wprost pod nogi Rafała Górniaka, który nie trafia do bramki z najbliższej odległości. W 30. minucie piłka meczowa dla gości. Kapitalna akcja prawym skrzydłem Rafała Pietrzaka, wyjście "sam na sam" i znów górą Kurdek. Kolejny rzut wolny i kolejna sytuacja. Tym razem główkuje Tomek Krawiecki ale piłka trafia tylko w słupek. Wynik pozostawał sprawą otwartą.
Po zmianie stron Baszta nadal próbowała akcji skrzydłami, jednak najlepszą z nich w niezrozumiały sposób przerwał arbiter tych zawodów. Piłka powędrowała na lewą stronę boiska gdzie z drugiej linii wychodził Szczepaniak. Baszta znalazłaby się w sytuacji 3 na 1 z obrońcą gości, jednak w górę powędrowała chorągiewka sędziego bocznego... Ta decyzja była wybitnie krzywdząca, ponieważ nie było mowy o spalonym w tej sytuacji. Wreszcie 70. minuta meczu. Zamieszanie w polu karnym wykorzystuje Patryk Barański, strzela w kierunku pustej bramki, jednak piłki dotyka jeszcze Tomek Krawiecki, będący na pozycji spalonej. Pomimo protestów bramka nie zostaje uznana. Kolejne minuty nie przyniosły rozstrzygnięcia. Brakowało konstruktywnych akcji, liczne próby gry długą piłką nie miały szans powodzenia. Na boisku pojawili się Jakub Chmara i Piotr Kazimierczak, jednak i oni nie potrafili zmienić wyniku tego spotkania. W grze Baszty widać ogromne zaangażowanie, jednak po stracie takiego snajpera jakim jest Wiktor Zasada trudniej jest zdobywać bramki. To już drugie spotkanie w którym nie brakuje sytuacji, a piłka nie znajduje drogi do siatki. Pozostaje mieć nadzieję, że ofensywna siła zespołu, doznała tylko chwilowej zadyszki i już w najbliższym spotkaniu Baszta zdobędzie, jakże potrzebne 3. punkty.