W dniu 08.10.2016 r. na Orliku w Tulcach spotkały się dwa zespołu z zupełnie dwóch części tabeli Grupy B Ligi Wielkopolskiej. Spodziewano się, iż nie bójmy się tego powiedzieć czarny koń tej edycji rozgrywek Bad Boys Team zmiecie ekipę Drużyny Mistrzów z Orlika. Zwłaszcza, że rywale BBT nie radzili sobie specjalnie dobrze do tej pory i regularnie tracili punkty.
Jak się szybko okazało nic z góry w piłce nie może być założone. Ale po kolei...
Na początku meczu zdecydowana przewaga BBT, ekipa Drużyny Mistrzów za wiele nie mogła zrobić, jednak Bad Boys również nie potrafili wykorzystać swoich szans, co do tej pory raczej było mocną stroną ekipy gospodarzy tego meczu. W końcu nastąpiło przełamanie. Po wybiciu piłki z własnego pola karnego przez zawodnika Drużyny Mistrzów przejął ją pod własnym polem karnym Łukasz Wawrzyniak. Kapitan zespołu w czerwonych koszulkach rozejrzał się i w swoim stylu zagrał prostopadłą piłkę za plecy obrońców. Bardzo niewygodne są te podania "Łucia" i tym razem w piłkę nie trafił obrońca rywali, a Patryk Witkowski wyskoczył jak z procy zza jego pleców i po minięciu bramkarza zdobył bramkę na 1:0 dla BBT! Wydawało się, iż teraz Bad Boys uspokoją grę, a bramki same przyjdą z czasem...
Szybko jednak Drużyna Mistrzów rozwiała nadzieje BBT na łatwy mecz. Postawili trudne warunki, rozbijając ataki zawodników w czerwonych koszulkach raz po raz ekspediując piłkę na aut albo w kierunku bramki atakujących. Co więcej, groźnie kontratakowali i oddawali strzały na bramkę (w tym raz w słupek) strzeżoną tym razem przez Mikołaja Wawrzyniaka pod nieobecność podstawowego bramkarza. Trzeba przyznać, że młody brat kapitana BBT całkiem nieźle radził sobie między słupkami. Wydawało się, że Drużyna Mistrzów faktycznie może coś ugrać w tym meczu, zwłaszcza, że zawodnicy BBT nie potrafili zawiązać dobrej akcji a ich poczynaniami kierował głownie chaos i długie piłki. Dobrego dnia nie miał żaden z graczy BBT. Ani Łukasz Wawrzyniak ani Mateusz Nowicki nie potrafili uspokoić gry i rozegrać dobrze piłki. Patryk Witkowski wraz z Norbertem Witkowskim nie byli tak groźni jak zazwyczaj, a Wojtek Nowicki, Piotr Rozwadowski czy Konrad Piechowiak nie grali na swoim poziomie. Mimo to do przerwy utrzymał się wynik 1:0.
Druga połowa to już zdecydowanie lepsza gra Drużyny Mistrzów, którzy raz po raz nękali Bad Boysów, niejednokrotnie zmuszając ich do desperackiej obrony. Niestety dla zawodników w czerwonych koszulkach nadszedł moment dekoncentracji, który doprowadził do utraty bramki na 1:1. Szczęśliwie, ale zasłużenie zespół rywali wbił bramkę ekipie BBT i można powiedzieć, że mecz zaczął się od nowa. W tym momencie Bad Boys zobaczyli widmo straty punktów w tym meczu i ruszyli z całym impetem na ekipę gości. Raz po raz atakowali. Swoje szanse mieli Konrad Piechowiak - który po rzucie rożnym minimalnie chybił, czy Patryk Witkowski, który z rzutu wolnego huknął w poprzeczkę. Brakowało szczęścia i dokładności w wykańczaniu akcji. Szczęście za to było przy BBT w akcjach obronnych, ponieważ rywale skrzętnie korzystali z lawinowych ataków BBT i przeprowadzali kontry. Po jednej z nich w sytuacji na pustą bramkę napastnik rywali posłał piłkę obok bramki. To obudziło zawodników w czerwonych koszulkach i zaangażowali się w pełni zarówno w atak jak i obronę. Na kilka minut przed końcem meczu prostopadłe podanie kapitana BBT dotarło do Patryka Witkowskiego, do którego natychmiast z bramki ruszył bramkarz Drużyny Mistrzów. Trzeba przyznać, że golkiper rywali pomylił się i w narożniku boiska ratował się chwytem piłki reką poza polem karnym, za co został ukarany karą dwóch minut.
Po zmianie bramkarze w zespole gości do piłki ustawionej niemalże w narożniku podszedł Patryk Witkowski i oddał strzał, jaki wychodzi raz na parę razy, jaki rzadko udaje się powtórzyć. Uderzył mocno w kierunku dalszego słupka bramki, po drodze piłka musnęła mur i zatrzepotała w siatce po odbiciu od wewnętrznej strony słupka. Na 2 minuty przed końcem BBT objęli prowadzenie 2:1!
To prowadzenie utrzymało się już do końca i ekipa Bad Boys Team mogła się cieszyć z trzech punktów. Jak to mówią, zwycięzców nie rozlicza się z strzelonych bramek, jednak był to najsłabszy mecz BBT odkąd zaczęli ten sezon. Niemniej takimi meczami zdobywa się mistrzostwa i puchary - bo trzeba potrafić wygrać mecz, w którym gra się słabo.
Oby tak dalej!! Vamos !!!
SKRÓT MECZU