Po dramatycznym meczu sobotniej kolejki zespół Chrobrego Charbrowo na własnym stadionie pokonał Dąb Kusowo 3: 2, przegrywając do przerwy 0:1.
Choć przeciwnik nie należał do zespołów z górnej półki to wprowadził dużo zamieszania w szeregach gospodarzy prowadząc po 60 minutach gry 0:2.
Drużyna Chrobrego wystąpiła w tym spotkaniu w eksperymentalnym składzie. Po długiej przerwie treningi wznowili Szybiak oraz Lodziński Ł. którzy ku własnym zaskoczeniu musieli w sobotnim meczu uzupełnić podstawową 11. Dodatkowo grę wznowili kontuzjowani Wroński D. oraz Miedzielec, którzy w czasie gry walczyli z niedoleczonymi urazami. Na pozycję bramkarza wchodzi zawodnik z pola Tomasz Juniewicz, który akurat w roli golkipera radził sobie całkiem nieźle.
Od początku spotkania przewaga należała do gospodarzy, którzy kontrolowali każdy sektor boiska. Pomimo przewagi to zespół gości po przypadkowej „ręce” Miedzielca na 20 metrze i wzorowo wykonanym rzucie wolnym obejmują prowadzenie w 14 minucie meczu. Miejscowi w dalszym ciągu nie odpuszczali i kierowali grą stwarzając doskonałe sytuacje strzeleckie, które przeważnie przerywał dobrze dysponowany w tym dniu bramkarz gości. Przeciwnik praktycznie nie zagroził bramce Juniewicza ograniczając się do szybkich kontrataków, z których nie wiele wynikało.
Druga część spotkania to większa determinacja Chrobrego, który przejął inicjatywę, i musiał nadrobić zaległa bramkę. Nacieraliśmy i nie potrafiliśmy wykończyć ostatniego zagrania. W 50 minucie Chrobry miał jedna z najlepszych okazji do zdobycia gola, ale Stefański przez nikogo nieatakowany nie trafia w piłkę z ok. 3 metrów od bramki Dębu. Sytuacje się powtarzały a przeciwnik bezlitośnie wbił przysłowiową szpile z rzutu rożnego strzelając drugiego gola w 60 minucie meczu. Charbrowianie postawili wszystko na jedna kartę. W 60 minucie na boisko wchodzi niedoleczony Kiełtyka zmieniając Szybiaka a w 70 minucie narzekającego na uraz nogi Wiśniewskiego zastępuje cichy bohater tego spotkania 16 letni Piotr Kukuł. Obaj dali świeżość zespołowi a co najważniejsze skuteczność strzelecką. Potrzebowaliśmy 8 minut na strzelenie 3 bramek, które dały nam prowadzenie w całym spotkaniu. Pierwszą bramkę zobaczyliśmy w 75 minucie po uderzeniu z głowy Kukuła, który wykorzystał zagranie z rzutu rożnego Kalamaszka. W 80 minucie po asyście naszego bramkarza Juniewicza, Stefański w końcu wygrywa pojedynek sam na sam doprowadzając do remisu. Nie mijają trzy minuty i mamy wrzawę na trybunach po bramce Kiełtyki, któremu asystował nadrabiający skutecznością Stefański. Dzięki tej bramce spotkanie zakończyło się szczęśliwą wygraną, ale jak najbardziej zasłużoną. Do końca spotkania mogliśmy jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale szanowaliśmy piłkę a przede wszystkim wynik, aby nie zaprzepaścić cennych punktów.