W 4. kolejce III Warszawskiej Ligi Okręgowej "Żak" UKS Lolek na własnym boisku podejmował lidera naszej ligi – drużynę KS Armado Warszawa.
Nasi chłopcy do spotkania przystępowali w osłabionym składzie, ze względu na absencję spowodowaną przeziębieniem podstawowego bramkarza – Jakuba Mereckiego. Początek meczu zdecydowanie należał do drużyny przyjezdnych, którzy szybko wyszli na prowadzenie 3:0. Na szczęście wnaszych szeregach już kolejną dobra partię rozgrywał Michał Dubielecki, który po indywidualnej akcji zdobył bramkę na 1:3, dając tym samym nadzieję na uzyskanie jeszcze korzystnego wyniku. Niestety czwarta stracona tego dnia bramka spowodowała, że przebieg meczu mogli spokojnie kontrolować chłopcy z Armado. W drugiej kwarcie goście strzelili jeszcze trzy bramki, tak więc na przerwę nasza drużyna schodziła w kiepskich nastrojach. Trzecia kwarta, choć zaczęła się od kolejnej straconej bramki przyniosła wiele pozytywnych emocji. Najpierw Michał Dubielecki wykorzystał wypracowaną przez kolegów sytuację podbramkową. Następnie, przejmując wybitą przez bramkarza gości piłkę, pięknym strzałem w samo okienko bramki skompletował hat-tricka. Nasi chłopcy idąc za ciosem zdobyli jeszcze jedną bramkę za sprawą Kuby Soboty, którego strzał po rykoszecie trafił do siatki gości. W ostatniej kwarcie kibice dalej obserwowali ofensywę naszej drużyny. W jednej z wielu akcji całego zespołu świetnie w polu karnym zachował się nasz najmłodszy zawodnik – Maciej Kornacki, który zamknął akcję po dośrodkowaniu z prawej strony boiska i pięknym strzałem pokonał bramkarza Armado. Pomimo jeszcze wielu akcji naszej drużyny wynik 5:8 nie uległ już zmianie do końca meczu. Zespół Armado tym samym utrzymał się na pozycji lidera, zaś nasza drużyna spadła na czwarta pozycję. Należy jednak zwrócić uwagę, że liga jest niezwykle wyrównana i od pierwszego miejsca dzieli nas tylko 3 pkt.
Całej drużynie UKS Lolek należą się ogromne brawa za zaangażowanie i stoczoną walkę do ostatniego gwizdka. W bramce, podczas nieobecności Kuby Mereckiego, dobre zawody rozegrał Maksymilian Sawicki, linią obrony z Szymonem Troszczyńskim, Kubą Borkowskim i Michałem Krzosem pewnie kierował Kacper Kobyłecki, zaś w ataku brylował Michał Dubielecki – strzelec trzech goli, który wspierany był przez Franka Granata, Kevina Nguyena i Kubę Sobotę oraz prawdziwego jokera tego dnia Maćka Kornackiego.