Mecz Kadry I MKS Parasolze Śląskiem Wrocław rozegrany został przy pięknej, słonecznej pogodzie i... na tragicznym wręcz boisku na stadionie w Leśnicy. Wypalona przez słońce, sucha trawa i nierówne klepisko nie gwarantowały dobrego widowiska. Trochę przykro, że w tak wielkim mieście, w klubie z wieloletnimi tradycjami mamy tak zadbane boisko a po południu jedziemy z Kadrą II do maleńkich Radwanic i tam murawa to jest murawa - odpowiednio zadbana i w niczym nie przypominająca naszego "boiska".
Niestety, swoje dołożyła jeszcze ucząca się pani sędzia podejmując kilka (?) kontrowersyjnych decyzji i na jej usprawiedliwienie pozostaje fakt, że to był dopiero jej drugi mecz.
Tyle co do czynników zewnętrznych, na które wpływu nie mieliśmy, bo wydaje się, że z drużyną o rok młodszą to i tak powinniśmy sobie poradzić. Niestety po raz kolejny dały o sobie znać nasze główne wady, które przy braku będących ostatnio w najlepszej formie Krzysia Świenca i Błażeja Świątko, a także Kuby Masłowskiego i Adriana Janickiego nie potrafiliśmy w żadnym elemencie "nadrobić". Najbardziej raziła w tym meczu niedokładność podań, które często nie dochodziły do adresatów, graliśmy nie we właściwe tempo a często też i kierunku. Do błędów w ofensywie dołożyliśmy słabą postawę w grze defensywnej, która w ostatnich meczach była również na znacznie wyższym poziomie - małe zaangażowanie większej liczby zawodników i brak zdecydowania przy odbiorze a także zapominanie o podstawowych zasadach przy przesuwaniu się formacjami i zawężaniu pola gry powodowały, że wyglądaliśmy w tych elementach dość mizernie a drużyna Śląska często bezkarnie wymieniała sobie pomiędzy naszymi zawodnikami piłkę i raz za razem posyłała prostopadłe podania przecinające naszą obronę. Zryw w końcówce spotkania i bramka honorowa w całym obrazie gry był małą pociechą.
I połowa
5 min - 0:1 - GOL ŚLĄSK Wrocław - początek minuty i fatalna strata przy wyprowadzaniu piłki z naszej połowy powoduje, że rywale tworzą błyskawiczną akcję. Oczywiście szanse na przerwanie jej jeszcze były, ale reakcja pozostałych zawodników też pozostawiała sporo do życzenia i zamiast walczyć o piłkę byli tylko asystentami poczynań zawodników Śląska. Po dograniu z lewej strony naszejbramki niepilnowanyzawodnik na 5 metrze nie miał problemów z umieszczeniem piłki w naszej bramce.
7 min - mogła a nawet powinna paść bramka wyrównująca - piłkę z rzutu rożnego wrzucił Kuba Zawadzki a Oskar Woźny nie był zbyt atakowany przez obrońców Śląska a jednak uderzenie głową minęło prawy słupek bramki.
9 min - goście odpowiadają również niecelnym uderzeniem po wykonanymrzucie rożnym
11 min - dobra akcja Śląska przy zbyt biernej naszej postawie a wystarczyły dwa podania i już mieliśmy groźny strzał na naszą bramkę. Świetnie na linii bramkowej zareagował Daniel Tomczyk zbijając piłkę na rzut rożny. Nie bez znaczenia jest jednak fakt, że tak przy pierwszym jak i przy drugim podaniuzawodnik Śląskabył na pozycji spalonej.
13 min - akcja Śląska bardzo podobna do poprzedniej - wznowienie ręką bramkarza i jedno podanie powoduje, że prawą stroną ucieka zawodnik i stwarza bardzo groźną sytuację podbramkową. Tym razem dwukrotnie ratuje nas przed stratą bramki powrót Maćka Świędrycha a przy trzeciej próbie strzału, tym razem z dystansu - poprzeczka.
24 min - ponowne zagranie gości w kierunku prawego skrzydła i bierna postawa naszych zawodników, którzy zostają w dziecinny sposób ograni a po dośrodkowaniu w pole karne piłka trafia do stojącego na czwartym metrze zawodnika. Trudna do opanowania piłka i brak decyzji co do strzału z pierwszej piłki powodują, że Maciek Świędrych oddalił niebezpieczeństwowybiciem piłki na rzut rożny.
27 min - uderzenie z rzutu wolnego Przemka Marcjana celne, ale nie sprawia bramkarzowi żadnych kłopotów.
28 min - tym razem Śląsk atakuje swoim lewym skrzydłem, gdzie po próbie wyższego pressingu zrobiła się znaczna przestrzeń, dogranie w pole karne, z podskakującą na nierównościach piłką mija się Arek Michalak i kolejny błąd prowadzącej spotkanie, która nie odgwizduje w tej sytuacji pozycji spalonej powoduje, że napastnik znajduje się w bardzo dobrej pozycji, aby podwyższyć prowadzenie. Niezły strzał i świetna obrona Daniela Tomczyka, który palcami zbija piłkę na słupek a po chwili łapie odbitą piłkę.
II połowa
1 min - Śląsk zaczyna akcją, w której po próbie Nikodema Fulczyńskiegoprzecięcia podania w pole karne piłka pozostała na środku pola a po natychmiastowym uderzeniu napastnika po rękach Nikodema i nogach Filipa wyszła na rzut rożny. Krótko wykonany rzut rożny zakończony został strzałem, który wylądowałjuż w rękach Nikodema.
9 min - niepewne interwencja na przedpoluNikodema, który wdał się w niepotrzebny drybling z zawodnikami Śląska spowodowała, że po chwili mogliśmy stracić kolejnego gola po strzale z dystansu na pustą bramkę. Na szczęście uderzenie w niewielkiej odległości minęło słupek.
15 min - uderzenie z dystansu zawodnika Śląska na rzut rożny wybija Nikodem.
18 min -0:2 - GOL ŚLĄSK Wrocław - brak zdecydowanego ataku na zawodnika z piłką i po prostym zwodzie oddaje on strzał z dystansu, uderzenie brani Nikodem, ale zbija je ponad siebie a przy piłce najszybszy jest zawodnik Śląska, który nie ma już problemu, aby umieścić ją naszej bramce.
20 min - jedna z nielicznych dobrych akcji naszej drużyny - prawą stroną urywa się Kuba Kozaczewski i ostro dogrywa piłkę w pole karne do Łukasza Mroza, którego uprzedza jednak obrońca ekspediując piłkę daleko w pole gry.
24 min - rzut rożny dla Śląska (niestety po kolejnym nieodgwizdanym spalonym), krótkie rozegranie i zawodnik schodzi w kierunku środka boiska kończąc akcję niezłym strzałem a Nikodem na raty łapie piłkę.
27 min - 1:2 - GOOOL MKS PARASOL!!!! przeprowadzamy dwie akcje jedna po drugiej, w których wreszcie potrafimy wymienić kilka dokładnych podań. W środku pola faulowany jest Oskar Wojtczaka do piłki ustawionej na 18 metrze od bramki podchodzi Kuba Zawadzki. Kąśliwe, płaskie uderzenie a piłka kozłuje przed bramkarzem utrudniając mu interwencję i po rękawicach ląduje w bramce.
30+2 min - po zdobyciu bramki zaczynamy wreszcie poruszać się w żwawszym tempie, atakując rywala już na jego połowie i próbując budować składniejsze akcje. Najgroźniejszą z nich zakończył tzw.centrostrzałem Oskar Wojtczak, ale bramkarz nie dał się zaskoczyć i udaną paradą zbił zmierzającą w jego kierunku piłkę.