Porywisty wiatr i dość mocno siąpiący deszcz utrudniał grę zawodnikom, ale zarówno przebieg i otwartość gry z obu stron sprawiły, że spotkanie było ciekawym i emocjonującym widowiskiem. Ostatecznie z wyniku mogą być zadowoleni tylko gospodarze, ale gościom jak najbardziej należą się wielkie brawa za podjęcie walki, która przy odrobinie więcej szczęścia mogła zostać nagrodzona.
Samo spotkanie zaczęło się dość niemrawie. Dopiero w 8' trener Granicy oddał pierwszy strzał w meczu, ale Dariusz Rząsa nie musiał interweniować. W odpowiedzi po centrze Syka niebezpiecznie zrobiło się pod bramką Wierzbickiego, ale strzał głową Radosława Rząsy powędrował nad poprzeczką. Jedni i drudzy mieli małe problemy z wyprowadzeniem jakiś groźniejszych akcji. Wówczas sprawę w swoje ręce wziął kapitan Granicy - Tomasz Harłacz i ku uciesze kibiców ładnym strzałem z dalszej odległości pokonał bezradnego bramkarza gości. Bramka ta nieco przypominała trafienie owego zawodnika z meczu PP z Sokołem. Minutę później wprost w D. Rząsę z wolnego trafił Klepacki. Cztery minuty później zrobiło się 2-0. Po zagraniu ręką kapitana Zorzy, rzut karny pewnie na bramkę zamienił Błaszczyk. Stracona bramka nie podłamała gości - wręcz przeciwnie, coraz śmielej zapędzali się pod bramkę Granicy i niepokoili miejscową defensywę. Mogło się to dla nich skończyć bramką na 3-0, ale swoich sytuacji nie wykorzystali ani Senejkow, ani Poszpur. Sztuka ta powiodła się natomiast Zorzy w 44' , a konkretnie Majkutowskiemu, który mając za sobą dwóch obrońców, przyjął piłkę, obrócił się z nią i strzałem pod porzeczkę wlał nadzieję w serca zarzeczan na uzyskanie satysfakcjonującego wyniku.
Bramka do szatni podziałała na gospodarzy nieco deprymująco. Zorza poczuła wiatr w żagle i dążyła do uzyskania bramki dającej wówczas remis. Swoich prób nie wykorzystał m.in. Radosław Rząsa, który często przy stałych fragmentach wprowadzał sporo zamieszania.Ofensywne poczynania gości zemściły się w 67' kiedy dośrodkowanie z lewej strony Gielarowskiego technicznym strzałem wykończył Wawro, powiększając prowadzenie Granicy. Zorza nadal jednak nie odpuszczała i uparcie dążyła do uzyskania kontaktowego trafienia. To mogło znów zakończyć się dla przyjezdnych źle, ale za każdym razem niebezpieczeństwo zażegnywał bramkarz - Dariusz Rząsa, który odważnymi wyjściami nie dał wbić sobie kolejnych trafień, uprzykrzając grę Lachowi, Wawrze czy Błaszczykowi. Ostatecznie żadnej ze stron nie udało się zyskać kolejnych trafień i to miejscowi zainkasowali kolejne punkty.
O ostatecznym wyniku zdecydowały elementy takie jak: doświadczenie, dojrzałość w grze czy wyrachowanie drużyny Granicy Stubno
żródło//http://granicastubno.futbolowo.pl/ podziękowania dla krystek42