Migas: Zacząłem podejmować proste decyzje
Wojciech Migas odpowiedział na pytania po zremisowanym meczu z Wilgą Garwolin w 7. kolejce IV Ligi.
Gratuluję pięknego trafienia z Wilgą. To była bramką rodem z beach soccera, którego zresztą trenujesz w Garwolinie. Domyślam się, że na piasku nie raz taka bramka wpadła, ale czy zdarzyło ci się coś takiego na trawie?
Głupi ma zawsze szczęście [śmiech]! A tak poważnie, to była moja druga bramka z przewrotki w trawiastej odmianie piłki. Kiedyś w Uninie udało mi się strzelić w samo okienko z okolic narożnika pola karnego. Nie potrafię powiedzieć, która była ładniejsza, ale z pewnością te dwie bramki były najbardziej efektowne jakie udało mi się zdobyć. Gra w beach soccera daje mi bardzo dużo pod względem technicznym, ponieważ granie na boso jest trochę trudniejsze. Poprawia to opanowanie i kontrolę piłki, a dodatkowo rozwija się zdolność do ekwilibrystycznych czynności. Polecam wszystkim grę na piasku. Nie dość, że to piękny i efektowny sport, to dodatkowo bardzo rozwija umiejętności piłkarskie.
Z Wilgą zagraliście najodważniej spośród wszystkich meczów w tym sezonie, o czym zresztą świadczy wynik. Jaki był wasz pomysł na mecz z Wilgą?
Założeniem na ten mecz była właśnie ta odwaga. Wilga to solidna drużyna która rozgrywa swój dwunasty sezon z rzędu na poziomie czwartej ligi, więc nie było to proste zadanie. Mieliśmy od samego początku wyjść ofensywnie, co tak w zasadzie od razu przełożyło się na bramki. Wiedzieliśmy jak ważny jest dla nas ten mecz, bo nie dość, że znamy się poza boiskiem z zawodnikami z drużyny przeciwnej, to przegrana wiązałaby się z skokiem Garwolina w tabeli nad Józefovię. Ta świadomość nakręcała adrenalinę i chęć zwycięstwa była jeszcze większa.
W tym sezonie zdobyłeś już trzy bramki, wszystkie zza pola karnego. W czym upatrywać twojej strzeleckiej formy? Z pewnością nie jest to kwestia przypadek, co potwierdzają bliźniacze bramki w Jedlińsku i Raszynie.
Muszę przyznać, że każda zmiana drużyny wiązała się u mnie z problemem z zaaklimatyzowaniem się w nowym zespole. I nie chodzi tutaj o odnalezienie się wśród kolegów, tylko o aspekty boiskowe. Myślę, że w końcu się udało. Przestałem zastanawiać się nad różnymi rzeczami na boisku i zacząłem podejmować proste decyzje. Dodatkowo muszę zdradzić, że motywacja do strzelenia gola w meczu z Wilgą tym większa, ponieważ w grę wchodził zakład z Michałem Macioszkiem. Michał, pamiętaj o kracie zimnego piwa!
WSPIERAJĄ NAS: